Zakup Auta

Krótka historia projektu budzącego największe emocje cz.3

I tu spotkała nas niespodzianka. Niestety,  niezbyt miła. Jesteśmy umówieni z konkretną osobą, na konkretną godzinę w salonie Mercedesa, żeby omówić szczegóły zakupu auta za około 600 000 PLN i okazuje się, że doradca nie ma dla nas czasu…. W salonie nie wzbudzamy niczyjego zainteresowania jako Klienci. Jesteśmy w salonie we trzech, bo dołączył do nas brat mojego Klienta (będzie to istotna informacja w kolejnych częściach tekstu) ubrani nie w drogie garnitury tylko dżinsy, T-shirty i trampki bo zwyczajnie każdy z nas na co dzień preferuje luźny sportowy styl. Niestety wygląda na to, że często w takich miejscach wiarygodność klienta jest oceniana po tym, jak jest ubrany. Nie zostaliśmy więc zakwalifikowani do tej grupy klientów, którymi opłaca się zająć.  Później okaże się jak bardzo się pomylili.

W końcu (tak naprawdę z nudów) udajemy się na plac i próbujemy samodzielnie odnaleźć egzemplarz, który nas interesuje. I, co dziwne, udaje się. Naszym oczom ukazuje się piękne auto, jako pasjonaci motoryzacji przez pierwsze 5,7 minut cieszymy oko tym widokiem, nie zamieniając nawet jednego słowa. Okazuje się, że kolor typu biała perła, z czarnym dachem i czarnymi felgami wygląda fenomenalnie, a złote zaciski hamulcowe (znawcy tematu wiedzą, co oznaczają) doskonale dopełniają cały obraz.

Po dłuższym czasie znajduje się i doradca, pokazuje nam auto w środku i ogłasza, że możemy się przejechać, ale on będzie prowadził.  Na szczęście dźwięk silnika zrekompensował nam tą niedogodność. Był tak piękny, że nawet odczuwaliśmy potrzeby włączenia głośników marki Burmeister. Po powrocie do salonu i wymienieniu kilku uwag pada decyzja:

– Biorę. Proszę o przesłanie numeru konta do wpłaty części kwoty oraz spisu dokumentów potrzebnych do leasingu pozostałej części.

(Lubię swojego „Klienta” za podejmowanie szybkich decyzji, w dzisiejszym biznesie to ważna umiejętność)

– Dobrze – odpowiada zaskoczony doradca – Ponieważ dzisiaj już kończę pracę wyślę wszystko jutro rano.

Drugi dzień rozpoczynam od rozmowy z moim „Klientem”.

– Załatwiajmy te formalności, z decyzją leasingową nie będzie problemu, chcę odebrać auto jak najszybciej, mój księgowy czeka na dyspozycje.

Mail od doradcy nie przychodzi, godzinę, dwie, trzy. Dzwonię i dowiaduję się, że auto jest już sprzedane. A właściwie, było sprzedane już wczoraj wieczorem (kiedy je oglądaliśmy).

KONIEC CZĘŚĆI 3